Tym razem syndrom wicia gniazda
dopada mnie powoli. Stopniowo przygotowuję się do godziny zero rozmyślając nad
rozwiązaniami dotyczącymi wnętrza dla czworga i tymi stricte wyprawkowymi. Układam na półkach drobiazgi wiedząc, że zmienią się jeszcze nie raz przez najbliższe 10 tygodni. Co i rusz wrzucam też zdjęcia na Instagram, więc wielu z Was widziało już nasze kąty.
Mała K zamieszka z nami w sypialni, bo tak będzie nam najwygodniej. W pierwszych miesiącach życia nie planujemy standardowego łóżeczka, które przy Łucji sprawdziło się tylko jako miejsce na przewijak, stąd mogliśmy zdecydować się na większą komodę i jednocześnie przestrzeń do przechowywania. Godziny spędzone na OLXie uświadomiły mi, że nie znajdę dużej klimatycznej komody z szufladami w stanie nadającym się do chowania w niej niemowlęcych ubranek i akcesoriów. Po dłuższym namyśle zdecydowałam się na popularny model, który pachnie drewnem i nowością. Skrywa w sobie mnóstwo uroczych drobiazgów, które uświadamiają mi, że to już lada moment. Komoda też przejdzie transformację i waham się nad: bramką numer 1 - malowaniem, 2 - wymianą gałek i 3 - malowaniem i wymianą gałek.
Kosz Mojżesza będzie służył nam głównie w salonie, a co planujemy w sypialni pokażę w swoim czasie. Kosz czekają jeszcze drobne przeróbki. Łucja miała podobny, który poszedł dalej w świat po dwóch czy trzech miesiącach używania.
Jak zrobić makramę z koszulki i patyka pokazywałam tutaj. Ta poniżej to niedoskonały prototyp :)
Ten widok rozczula mnie najbardziej. Uwielbiam tę kolorystykę!
Zobaczcie jeszcze jak prezentował się ten sam kąt w marcu 2014 przed narodzinami Łucji. Zmieniło się prawda?
Uściski,