Czekałam z
niecierpliwością na to nasze pierwsze pieczenie pierniczków we trójkę. W
zeszłym roku odpuściliśmy ze względu na ciągnący się remont w pokoju Łucji i
zmagania z ciekawskim pełzakiem. I choć Młodzież nie wykazywała jeszcze
zbytniego zainteresowania procesem twórczym, to dzielnie nam towarzyszyła przy
wałkowaniu, wykrawaniu i pieczeniu kolejnych partii. Wyszły pyszne, cienkie i
kruche. Bardzo korzenne z wyraźną nutą cynamonu i goździków. Najlepiej
oczywiście smakują ze szklanką, z
butelką mleka!
Przyznam Wam się, że choć gotuję codziennie to nie
czuję się masterszefem. Zamierzam to zmienić w
przyszłym roku. Zwykle nie robię postanowień noworocznych, ale potrzebuję mobilizacji. W przygotowywaniu nowych
przepisów mam ściągę - plakat przelicznik kuchenny od Follygraph. Jak zwykle wybrałam wersję anglojęzyczną, takie moje
zboczenie zawodowe.
Przepis na
pierniczki znajdziecie tutaj. Choć teoretycznie
ciasto powinno leżakować sześć tygodni, to bez tego też jest doskonałe. Może to
po prostu taki trik mający tworzyć świąteczną atmosferę na początku listopada?
A Wam jak idą
przygotowania do Świąt?
Uściski,
30 komentarze
Ależ mi się ta Twoja kuchnia podoba...
OdpowiedzUsuńChociaż ja to jestem kulinarne beztalencie, szkoda na mnie takiej ładnej kuchni :( - i tak bym tam nie zaglądała ;)
Miłego wieczoru, Aniu!
Dzięki! Mnie trochę zabija rutyna w kuchni i brak czasu na eksperymenty. No i jakoś nie jest to mój konik po prostu, nie siedzę wieczorami szukając przepisów.
UsuńJa jeszcze nie robiłam pierniczków... Czy myślisz, że wyjdą z tego przepisu tak w ogóle bez leżakowania? Bo ja cały czas poszukuję idealnej receptury.
OdpowiedzUsuńMyślę, że wyjdą, koleżanka robiła i wyszły :)
UsuńZośka dzisiaj robiła pierniczki z Babcią i wycinała zawzięcie :) Muszę spróbować ten Twój przepis, bo my robimy takie bardziej wyrośnięte.
OdpowiedzUsuńKluczem jest rozwałkowanie ciasta grubości kartki papieru ;-). Mój mąż jest w tym mistrzem. Jak bierze pod światło rozwałkowane ciasto to prześwituje. Brawa dla Zośki :-). Te 7,5 miesiąca między naszymi dziewczynami to wciąż kamień milowy. U nas pierwszego dnia była trochę zainteresowana, drugiego mniej.
UsuńMniam, mniam! :>
OdpowiedzUsuńPolecam :-)
UsuńJa co roku ubolewam nad tym,że mam alergię na zapach przyprawy do piernika...
OdpowiedzUsuńOj...
Usuńcudne zdjęcia. to musiała być super zabawa!
OdpowiedzUsuńDzięki :-). Bardzo lubię wykrawać i tworzyć nowe wzory płatków śniegu.
UsuńButelki na mleko skradły moje serce. Skąd są?
OdpowiedzUsuńJak zwykle niezawodny Tiger. Słomki były oddzielnie.
UsuńZałuje ze w tą nasza sobotę nie udało nam sie tych pierniczków zrobic..ale moze to jest pomysł na kolejne spotkanie..wspolne piernikowanie i zdobienie ? ;) te co sie udalo upiec.. to chyba ze 2 zgarnełam do domu.. ja nie zjadłam..bo moim panom na widok pierników uszy sie trzesą z radosci.. no i mój syn dorwał piernik twojej produkcji.. i nagle przybiega do mnie z jezykiem na wierzchu i mówi : mamo! w tym pierniku była trucizna!! ..ja: jak to ? on : no tak..jezyk mnie szczypie ;) wiec ta wyrazna nutka korzenna jak piszesz.. jest bardzo wyrazna ;) a co do robienia pierników z dzieckiem..w zeszłym roku próbowałam.. i poł dnia sprzatałam dom..ale Yosi tak to zapamietał ze w tym roku tez musiałam z nim to zrobic.. jak juz poł ciasta na surowo zjazdł.. najadł sie lukru i ozdobnych kuleczek.. poszedł i zostawił mnie ze wszystkim samą ;)
OdpowiedzUsuńTrucizna, padłam :D. Kiedyś dodawałam goździki tłuczone w moździerzu i faktycznie trafiały się kawałki, ale w tym roku tylko pojedynczo sypkie przyprawy i gotowa przyprawa do piernika (jakaś z lepszym składem, a nie z cukrem 70% zawartości), więc tam musiały być większe fragmenty. Współczuję, mi się dotąd w jednym trafił, a kilka ich zjadłam. A ciasto zostało mi jeszcze sporo, więc możemy zorganizować pieczenie jeszcze w tym roku, jeśli znajdą się chętni :)
UsuńLista zrobiona dni rozpisane damy radę :-) a jak nie to za rok też są święta
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Hahaha, świetne podejście! :-)
UsuńCudne Twoje pierniczki. U mnie dopiero kilka dekoracji domowych ale spokojnie wszystko w swoim czasie:-)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńWzdycham do Twojej kuchni! Pierniczki niesamowite :) ja nawet nie mam postanowień żeby być dobrą kucharką bo na samą myśl mam gęsią skórkę :)
OdpowiedzUsuńbuźka!
Pierniczki muszą być na Święta, w tym tygodniu i u mnie będzie pierniczenie, czas najwyższy :)
OdpowiedzUsuńTwoje piękne fotki mnie zmotywowały :) Serdeczności !
O jak pięknie! Jeśli tylko zaopatrzę się w wałek i foremki u mnie również będzie piernikowo :)
OdpowiedzUsuńJa planuję w najbliższy weekend upiec pierniczki. Mam nadzieję, że wyjdą, bo niestety mistrzem pieczenia nie jestem ;)
OdpowiedzUsuńMleko w tych butelkach prezentuje się niezwykle uroczo :)
Pozdrawiam serdecznie
Ola
A ja muszę najpierw jakieś ciekawe wykrojniki upolować, bo na razie mam takie małe, które zbyt efektowne nie są ;) Moja pomocnica jest już w stanie gotowości do zagniatania ciasta i robienia dekoracji również :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam nie tylko pierniczki, ale i fotografie! Te zdjęcia z powodzeniem mogłyby zdobić strony książki kucharskiej :) Zawsze intrygowały mnie rodzinne tradycje przedświąteczne, dzięki którym budujemy nastrój daleko przed pierwszą gwiazdką. A pierniczki mają to do siebie, że przy odrobinie chęci mogą zjednoczyć całą rodzinę we wspólnym celu i nikt nie będzie czuł się pokrzywdzony nadmiarem pracy. Wykrywanie wzorów z ciasta i zdobienie jest cool :) Tak nawiasem mówiąc świetna kuchnia, nawet w tych skąpych kadrach widać jej urok, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńjak zwykle cudnie;)
OdpowiedzUsuńPodałabyś przepis na pierniczki? Ja znalazłam taki na str. Moje wypieki i ciasto jest strasznie kruche i musi być dość grube. Poza tym ciężko wyciąć jakiś bardziej detaliczny kształt bo surowe ciasto się łamie. Please pomóż.
OdpowiedzUsuńLink do przepisu jest podany pod zdjęciami.
UsuńWróciłam do tego wpisu, żeby na ostatnią chwilę zrobić pierniczki ;)
OdpowiedzUsuńUwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.