Obiecałam wczoraj na Facebooku metamorfozy sypialni, zatem słowa dotrzymuję. Jeśli myślicie, że kąt jadalny to najczęściej podlegające
zmianom miejsce w naszym mieszkaniu to jesteście w błędzie. Wystarczy
zajrzeć do naszej sypialni. Ciągle coś się dzieje, a nie powiedziałam jeszcze
ostatniego słowa. Wręcz przeciwnie. Nie dość, że od ostatniej wersji już się
kilka drobiazgów zmieniło, to nadal czuję, że to nie koniec. Pewnie niedługo
wyniesiemy łóżeczko, marzę też o jakieś fajnej galerii/grafice nad łóżko.
Część Was się zdziwiła widząc naszą rustykalną jadalnię. Zajrzyjcie tylko do sypialni AD 2009/10, czyli poniżej:
[Kwiecień 2010]
Zdjęcia mówią same za siebie, tu też królował styl
rustykalny i moje wymarzone jeszcze w liceum Leksviki. Cud
ołtarzyk nad komodą, który dosyć szybko schowałam, szokuje pewnie nie tylko mnie. „Oliwkowy gaj” na trzech z czterech ścian nie był taki zły, ale po jakimś czasie zaczęłam się dusić w tym ciemnym
pomieszczeniu.
Długo zastanawiałam się, co zrobić z tym pomieszczeniem. Wyprosiłam nawet takie wizualki z moją wymarzoną tapetą. Jak zwykle plany pokrzyżowała mi cena.
Długo zastanawiałam się, co zrobić z tym pomieszczeniem. Wyprosiłam nawet takie wizualki z moją wymarzoną tapetą. Jak zwykle plany pokrzyżowała mi cena.
Ostatecznie postawiłam na biel. Potem poszło lawinowo.
[Lipiec 2013]
Premiera sypialni na blogu. Jak tylko zaczął mi się urlop, chwyciłam za pędzel. Pozbyłam
się zasłon w oknach, sprzedałam część mebli i dodatków. Na wyprzedaży w Ikei
kupiłam nowe. Zamiast jednego stolika nocnego stanęła drabinka. Ale zrobiło się LEKKO! Uśmiecham się patrząc na te zdjęcia, czuję lato w powietrzu.
[Październik 2013]
Chwilę trwało zanim łóżko znalazło nowego właściciela, a na jego miejsce wskoczył najprostrzy biały model.
Uszyłam poszewki, dołożyłam kilka czarnych ozdób (więcej tędy i tędy).
[Styczeń 2014]
Wersja pośrednia, chyba najmniej ulubiona z tych w bieli. Powoli zaczęło do
mnie docierać, że pojawi się w domu mała dziewczynka, co przemyciłam w
dodatkach.
[Marzec 2014]
Syndrom wicia gniazda w pełni. Sypialnia gotowa na pojawienie się Łucji.
[Kwiecień-maj 2014]
Ostatnie tygodnie przed godziną zero wypełniały mi projekty
DIY. Jako, że nastawiłam się na poród przed czasem, a urodziłam tydzień po
terminie – uzbierało się ich całkiem sporo: filcowy pojemnik, miętowe skarpetki dla fotela,
zmiana koloru fotela, ochraniacz handmade, szyciowe dodatki i literowe grafiki. Powiesiłam też odpowiednie grafiki na mój pierwszy Dzień Matki.
[Marzec 2015]
Pastelowe dodatki przeniosły się do pokoju obok, a ja odzyskałam (przynajmniej pozornie) mój czarno-biały azyl. Lubię to! Więcej tu i tu.