Pisałam nie raz, że nie jestem zbyt szybka w podejmowaniu
decyzji. Być może wynika to ze zbyt dużego wyboru asortymentu wszelakiej maści
lub stawianych kryteriów.
Pierwszym podstawowym jest WZORNICTWO. Jak już coś mnie ujmie, to
często nie mogę sobie wybić tego z głowy, nawet jeśli nie spełnia dwóch pobocznych
kryteriów: CENA i PRAKTYCZNOŚĆ. Cena powinna być adekwatna do jakości. Oczywiście jestem skłonna więcej zapłacić za produkt ręcznie wykonany i
dobry jakościowo. Praktyczna zaś jestem do bólu, więć często to kryterium jest decydujące.
Kiedy pokazywałam Wam pokój Łucji, nie było w nim szafy,
lampy ani dywanu, skądinąd dosyć istotnych elementów wystroju. Nie było, bo
moje plany i marzenia zderzyły się z rzeczywistością. Kiedyś trzeba było jednak
podjąć decyzję.
LAMPA
Od dawna wzdycham do lamp Studio Snowpuppe, ale że banku nie
obrabowałam i w Totka nie wygrałam to ponad 600 zł za papierową lampę niestety
wydaje mi się lekko za dużo. Planowałam DIY, ale obawiałam się czy będzie to
bezpieczne rozwiązanie, zwłaszcza w dziecięcym pokoju. Tę lampę kupiliśmy
zupełnie spontanicznie. Spodobała mi się, gdyż pomimo że
jest z plastiku to formą przypomina pompony z bibuły. Nie rzuca się w oczy, przyjemnie rozprasza światło. Można włożyć mocniejszą żarówkę, więc daje odpowiednie światło
do czytania czy rysowania. Co ważne, od dołu żarówka jest dosyć osłonięta, więc
nie razi w oczy. Cena także na plus, w dodatku była w promocji. Do „Ćmy” mogę
nadal wzdychać.
SZAFA
Marzyła mi się drewniana. Początkowo myślałam o jakieś
starej, z klimatem, odrestaurowanej, coś w takim klimacie. Szybko porzuciłam ten pomysł z obawy przed
zapachem i lokatorami, gdyż niestety w rodzinie starej szafy z wejściem do
Narni dla Łucji brak. Przeszukałam Internet, większe sklepy meblowe i wróciłam
jak zwykle do Ikei. Zaczęłam się skłaniać w kierunku drewnianej bielonej np.
Sundvik czy Hemnes, ale moja praktyczna natura wzięła górę, a aktualne modele
mnie nie ujęły. Nie lubię przechowywać powietrza w szafie, nie mam
nieskończonego metrażu ani piwnicy. Jeden drążek to za mało, potrzebuję dużo
półek. Dziesięciometrowy pokój małej Ł.
ma tylko jeden kąt, w którym mieści się wysoki mebel. Szafa Pax (jest fajny
front z bejcowanymi na biało drzwiami) niestety odpadła już wcześniej ze
względu na ograniczenia metrażu – trójskrzydłowa by się nie zmieściła, a
metrowa nie pasowała mi optycznie, za wysoka i za wąska. Na dziale dziecięcym
przyjrzałam się systemowi Stuva. Daleki od ideału, koło drewna nawet nie
stał. W romanyczny charakter wpisuje się średnio. ALE wymiary można stworzyć
idealne dla nas (2 x 60 cm), wysokość ok, no i można zagospodarować dowolnie, u nas wykorzystany jest niemalże każdy centymetr. Początkowo zdecydowaliśmy
się na całą białą, ale na wizualizacji nie do końca nam pasowała. I tak o to moja
praktyczna strona wygrała po raz kolejny.
DYWAN
Rozważania rozważaniami, a Małżonek postawił warunek. Dywan
ma być miękki, więc odpadają sznurkowe i tkane na płasko. Oh well, skąd ja wiedziałam, że mój plan spali na
panewce? Poszukiwania trwaja dalej, Internet znów obszukany, sklepy stacjonarne
też. Stawiam na coś
gładkiego, szary lub beż, nie chciałabym żeby rzucał się w oczy, ma pełnić
funkcje, ekhm, praktyczne.
Marzenia a rzeczywistość – 0:3
Staram się zatem ocieplić pokój dodatkami, ale nie przesadzić. Girlandę z toporczykami planowałam uszyć jeszcze w ciąży, z resztą już kiedyś jedną uszyłam. Zamówiłam tkaniny i zmieniła mi się koncepcja kolorystyczna, potem znowu, więc może lepiej. W girlandzie Numero 74 zakochałam się od pierwszego wejrzenia u Damar. Wiedziałam, że idealnie wpasuje się w pokój Łucji i jestem nią zachwycona. Jest przepiękna! A do koszyka przy okazji wskoczyła też musztardowa, więc zmian nie zabraknie.
Uwielbiam ukradkiem zaglądać do tego pokoju. Najbardziej, gdy widzę w nim bawiącą się córeczkę. Rozwija się z dnia na dzień, co daje ogrom radości. Pluszowego psa karmi pluszową kością, a lalę chowa do tipi (to jej ulubione miejsce ostatnio), jak tylko zobaczy, że jest poza nim.
Planuję jeszcze kilka drobiazgów, ale jak zwykle rozważam różne możliwości. Na pewno podzielę się z Wami postępami, a tymczasem idę podjąć męską decyzję w kwestii dywanu.
Życzę Wam słonecznej niedzieli,
